Po trzech latach pandemicznej przerwy na afiszu imprez teatru im. Adama Mickiewicza w Cieszynie znowu pojawił się Koncert Wiosenny organizowany przez ZS. im. Wł. Szybińskiego. Trzy lata to dużo czasu, tak dużo, że wielu z obecnych na sali w ogóle nie pamiętało poprzedniego takiego spotkania. 26 kwietnia większość uczniów wyszła ze szkoły do teatru zupełnie nie wiedząc, czego się mają spodziewać, ich oczekiwania nie były zbyt wygórowane. Ot, trzeba będzie jakoś odsiedzieć te dwie - trzy godziny, najważniejsze, że nie ma lekcji - tak być może pomyślał niejeden z widzów przed koncertem. Po Koncercie nie myślał tak już chyba nikt. Rzeczywistość okazała się dużo bogatsza i ciekawsza od wszelkich wyobrażeń na jej temat. XIV Koncert Wiosenny był jednym z najlepszych z wszystkich dotychczasowych.
A mogło być zupełnie inaczej. W każdym razie takie mogłem mieć obawy. Pandemiczna asceza artystyczna (brak akademii, wystąpień, konkursów...) spowodowała, że nie bardzo wiedziałem kto i co potrafi. W zasadzie wszyscy o sobie bardzo mało wiedzieliśmy. Przygotowania do koncertu zaczęły się już w listopadzie. Na spotkanie organizacyjne przyszło kilka osób, nikt o sobie nic nie wiedział. Brakowało muzyków, tancerzy, aktorów, wokalistów. Oczywiście wiedziałem, że oni gdzieś są, ale gdzie są, i co potrafią? To były pytania, na które trzeba było pilnie znaleźć odpowiedź. Kolejne spotkania nie rozwiały zbyt wielu wątpliwości, ale się nie poddawaliśmy. W marcu zorganizowałem szkolne konkursy: wokalny i recytatorski. Wtedy po raz pierwszy udało nam się wzajemnie zobaczyć, usłyszeć i poznać. A potem to już poszło: dziesiątki, spotkań, rozmów, telefonów, maili, pomysłów aranżacyjnych. Gorączka. Jej efekty - nie mnie oceniać. Powiem tylko, że odebrałem mnóstwo gratulacji, czytałem bardzo przychylne komentarze, a do mnie osobiście zgłosiło się już wiele osób z różnych klas, które nie tylko opowiadały o tym, co im się podobało, ale też mówiły, że chcą wystąpić w przyszłym roku. W tym znaczeniu Koncert spełnił jedną z ważniejszych ról jaką miał do spełnienia: nie tylko uwolnił energię wykonawców, ale też uświadomił wielu widzom, że i oni mają swoje talenty, którymi warto się podzielić z innymi. I da się to zrobić! Ci, którzy wyszli na scenę też przecież się denerwowali, mieli tremę i obawy, jak zostaną przyjęci. Przed nimi była cała szkoła, nauczyciele i uczniowie, a oni mieli odwagę by stanąć przed wszystkimi, wystąpić i co tu dużo mówić - narazić się na krytykę. I zrobili to, i zrobili to świetnie! Mam nadzieję, że ośmieli to też innych, aby nie bali się konfrontacji ze światem.
Koncert Wiosenny jak zawsze był koncertem charytatywnym, tym razem graliśmy dla małego Szymonka, który jest bardzo chory, a jego leczenie i rehabilitacja - bardzo drogie. Pomoc takim dzieciom jest ważna nie tylko ze względów finansowych, równie istotna jest dla nich świadomość , że ktoś coś dla nich robi, że o nich pamięta, że poświęca im swój czas. Dzięki zaangażowaniu wielu osób udało się to osiągnąć. W ogóle myślę, że młodzież jest lepsza niż się powszechnie uważa, potrafi się zaangażować w różne działania, których celem jest pomoc innym. I nie chodzi tu o wrzucenie pieniążka do puszki, co jest w sumie najłatwiejsze, chodzi raczej o taką pomoc, która wyraża się poprzez jakieś działanie, pracę, poświęcenie własnego wolnego czasu. Owszem, wszyscy znamy takich, którzy póki co do podobnych działań nie są zdolni, ale być może uczestnictwo w takim jak nasz Koncercie pokaże im jak wiele radości i satysfakcji może dać pomaganie innym. Również w tym znaczeniu niech żałują ci, którzy nie przyszli. Świat jest dużo piękniejszy, kiedy potrafimy w nim dostrzec coś więcej niż czubek własnego nosa.
Wrócę jeszcze na chwilę do przebiegu samego Koncertu. Tradycyjnie składał sie on z dwóch części. Nie był natomiast tak radosny jak zwykle. Wynikało to oczywiście z tego, jak wygląda nasza rzeczywistość, jak powiedzieli prowadzący: wydarzyło się zbyt wiele rzeczy, które nie powinny się wydarzyć. Nie mogliśmy być na to obojętni, dlatego Koncert Wiosenny miał wydźwięk antywojenny i był zawieszony między niepokojem a nadzieją. Zaczęliśmy więc od pytań: "Kto w płomieniach, kto w odmętach, kto w blasku słońca, kto w ciemnościach, kto w ciężkiej próbie, kto ot tak sobie, kto pogodzony, kto zaskoczony?"... Potem, mówiąc w skrócie próbowaliśmy na nie znaleźć odpowiedzi. Każdy na swój sposób. Ja nie narzucałem repertuaru. Od zawsze filozofia naszych teatralnych spotkań opiera się na przekonaniu, że młodzież sama wie, co jej w duszy gra, ja jedynie staram się z tych różnych nutek stworzyć jedną spójną całość. Oczywiście i ja miałem kilka propozycji utworów do zaśpiewania, ale mam wrażenie, że spotkały się one ze zrozumieniem. Trochę inaczej było ze spektaklem. Ten z natury rzeczy mógł być tylko jeden. W tym roku zaproponowałem „Napis”, czyli rzecz o konformizmie, nonkonformizmie, dostosowywaniu się do innych i cenie, jaką trzeba zapłacić za niezależność. Myślę, że są to bardzo ważne sprawy, z którymi musimy się mierzyć wszyscy na różnych etapach naszego życia. Również w wieku szkolnym. Zależało mi, żeby spektakl można było odebrać na kilku poziomach, tzn. żeby był w miarę lekki i zabawny, ale też żeby niósł jakieś przesłanie, jakąś wartość dodaną, a przy tym nie był nudnym moralizowaniem. Mam nadzieję, że choć w niewielkim stopniu udało nam się to osiągnąć. Aktorzy spędzili na próbach naprawdę wiele godzin. Samo nauczenie się roli nie było wcale najtrudniejsze. Aktor powinien wiedzieć, kim jest postać, którą gra i przekazać jej emocje publiczności. Dlatego zanim aktorzy wyszli na scenę wielokrotnie dyskutowaliśmy o niemal każdej wypowiadanej kwestii, tak by grane postacie były jak najbardziej przekonujące. Nie jesteśmy jedyną szkołą, która organizuje swój koncert, ale za to jedyną, która w ramach tego koncertu proponuje dodatkowo spektakl teatralny. Myślę, że jest to jakiś powód do dumy.
Kończąc już te refleksje na temat tegorocznego Koncertu chciałbym powiedzieć kilka słów do artystów. Do wszystkich razem i do każdego z osobna. Moi drodzy, dziękuję wam bardzo, bez was Koncert Wiosenny nie tylko byłby gorszy, ale po prostu by go nie było. Uważam, że jesteście naprawdę świetni, cudowni i utalentowani. Każdy z was dołożył od siebie coś naprawdę wartościowego. A teraz w kolejności pojawiania się na scenie: Szymonie (S.) - zaśpiewałeś kilka utworów z kilkoma osobami, każde wykonanie inne i lepsze od drugiego. Dziękuję, że tak trudno zawieźć się na twoim talencie, i że Twój luz sceniczny pomagał odnaleźć się na scenie nawet debiutantom. Szymonie (Dz.) – dziękuję za to, że po Twoich występach wiele osób mówiło mi: genialny głos, odkrycie roku. Dziękuję też Twojej siostrze Nikoli za cudowny duet i za "Królową dram". Dziękuję Pawłowi (C.) za odwagę wykonania przed całą szkołą autorskich utworów, i oczywiście za ich optymizm. Uważam, że słowa konferansjerów o tym, że nie mogło Cię na naszym Koncercie zabraknąć nie były ani trochę przesadzone. Dziękuję Martynie (S.) za udowodnienie, że prawa fizyki w tańcu nie działają. Marcie (Z.) za wspaniały głos, świetne wykonanie swoich utworów oraz nieocenioną pomoc przy pieśni pierwszej i ostatniej. Ani (B.) za niesamowity „Stand up”. Mógłbym dopisać jeszcze parę epitetów, ale one i tak nie powiedziałyby nic wobec tego czegoście razem Zosią (B.) dokonały. Z tego co wiem dreszcze przy Waszym występie były doświadczeniem nie tylko moim. Oczywiście za „Mamo, tyś płakała” dziękuję również. Yarinie (R.) za przejmujący taniec, za umiejętność wzruszania i opowiadania historii bez użycia słów. Malwinie (S.) za „Kto mi powie jak”, za początek i koniec. Ani (Sz.) za „Shallow”. Dziękuję absolwentom (Kacprowi, Kubie, Norbertowi, Wojtkowi i Kamilowi) za to, że po Koncercie wielu uczniów (a częściej uczennic) pytało czy macie stały zespół i gdzie można Was posłuchać. Byliście naprawdę świetni. Dziękuję Wam też, a szczególnie Kacprowi za opracowanie muzyczne nie tylko swoich utworów. Dziękuję aktorom: Nikodemowi (Sz.), Ewelinie (K.), Magdzie (P.), Janowi (J.), Tatianie (A.), Kacprowi (K.) za mnóstwo pracy włożonej w rolę, za cierpliwość w wysłuchiwaniu reżyserskich uwag („ja chyba wiem, co pan P. chciał powiedzieć…”) i ostatecznie za sukces. Dziękuję muzykom: Wojtkowi (G.), Bartkowi (B.) bez których pomocy kilku utworów by nie było. Dziękuję tzw. technicznym, których wprawdzie nie widać na scenie, ale bez których nic by się nie udało: Kamilowi (K.), Wojtkowi (K.), Michałowi (B.), Sebastianowi (P.). Dziękuję prowadzącym: Piotrowi (S.) oraz pani prof. Aleksandrze (K.) za świetną, pełną taktu, luzu i profesjonalizmu konferansjerkę. A Pani A. również za wspaniały wokal, świetną gitarę Leszka i w ogóle za wsparcie. Szczególnie mocno dziękuję też p. prof. Ani (P.) za spełnienie mojej prośby i zaśpiewanie utworu „Wojna nigdy nie jest daleko”, a w zasadzie to, że w czasie jego słuchania, nie mogąc znaleźć chusteczek musiałem sobie pomoczyć rękawy od koszuli. Dziękuję Ci też za nieocenioną pomoc przy organizacji Koncertu i zapanowaniu nad sprawnym przebiegiem próby. Dziękuję p. prof. Elżbiecie (P.) za zajęcie się dystrybucją biletów, wiem ile czasu i nerwów to kosztowało. Frankowi (T.) za mnóstwo świetnych zdjęć. Dziękuję klasie 1 sjp za sprzedaż ciast. Oczywiście dziękuję też publiczności za to, że kupiliście bilety i przyszliście. Mam nadzieję, że się Wam podobało. Dziękuję wszystkim tym, których nie wymieniłem za to, czego nie wymieniłem. Dziękuję za uwagę.
J. (P.)
Ps. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znajdzie się ktoś, kto opisze Koncert, bo dla mnie jako osoby bądź co bądź nieco zaangażowanej w jego powstanie, jest to zajęcie trochę niezręczne... Za co z góry dziękuję.
Ps. 2 Streszczenie ogólne: Chyba się udało. Dziękuję!
Ps. 3 Streszczenie szczegółowe: no, bez przesady!